poniedziałek, 30 grudnia 2013

Polska, Święta, 10 miesięcy i koniec roku.

Nie było nas, długo nas nie było, ale mam nadzieję , że wybaczycie :) Powodem naszej nieobecności był wyjazd do Polski na Święta.  Dużo przez ten czas się działo, postaram się  wszystko opisać  w tym poście co by na Nowy Rok nie mieć zaległości ;)

Dnia 14.12.13 wyjechaliśmy w podróż, 4,5 godziny drogi, czekanie na prom, 1,5 godziny płynięcia i 3,5 godziny jazdy autem  i byliśmy u męża siostry w Belgii, zatrzymaliśmy się tam na jedną noc ;) Pola oczarowała wszystkich, nawet kuzyni ją nosili i się z nią bawili, Oluś również był w siódmym niebie, uwielbia towarzystwo starszych dzieci i się z nimi bawić :)


16.12.13 o godz 08:30 wyruszyliśmy do Polski! 
Dzieci były grzeczne, choć z Polą podróżuje się o wiele trudniej niż z Olusiem, on od małego wystarczy, że usiądzie w foteliku , auto ruszy i śpi, a Pola hmm... z nią jest nieco inaczej, więcej czuwała, ciężko jej się zasypiało, ale mama i jej tajna broń  działały ;) o godzinie 18.30 byliśmy w rodzinnym mieście. Zmęczeni, ale szczęśliwi już byliśmy ! Uradowana Babcia (tesciowa ma) porwała swe wnuki i nadziwić się nimi nie mogła ;)

Dni 17-23.12.13 minęły na odwiedzinach, rodzinki i przyjaciół ;) brakowało nam dnia,  w jeden dzień odwiedzaliśmy po 2-3 rodziny, każdy chciał się z nami spotkać, a my staraliśmy się ustalić tak terminy aby z wszystkimi się zgrać. Te dni  były na pełnych obrotach, ale byłam szczęśliwa że się z wszystkimi spotkaliśmy,że Pola i Oluś odwiedzili swych przyjaciół, że nie zawiedliśmy naszej chrześnicy Zuzi i przybyliśmy na jej turniej taneczny, bardzo jej zależało na naszej wizycie i musieliśmy tam być ,  że Brzdące pobawili się z kuzynostwem i poznali nowo narodzonego kuzyna Mariuszka, Pola jest 9 miesięcy starsza, a różnica jest ogromna ;) Ja już zapomniałam kiedy Polcia była taka malutka. Zaliczyliśmy też zimowy spacer nad jeziorko z Prababcią i Pradziadkiem Brzdaców, te dni były pełne śmiechu i radości.












24.12.13 Wigilia! 
Wigilia spędzona u Prababci i Pradziadka Brzdąców, było wspaniale, no bo jak by mogło być inaczej, były piski Olusia gdy wrócił z Pradziadkiem i Tatą z poszukiwań Gwiazdora i zobaczył , że zostawił czapkę na płocie ;) Była góra prezentów, Olusia zafascynował pistolet, osobiście takiej zabawki bym nie kupiła, no ale jak to Dziadek stwierdził " Przecież chłopcy lubią bawić się w wojnę" no i Oluś bardzo lubi ten prezent, Polę najbardziej zafascynowały kartony :P wszelkie zabawki miała gdzieś.





25.12.13 Boże Narodzenie i 10 miesięcy Polci.

Odwiedziny u Męża brata, dzieci w siódmym niebie, rozchwytywane przez babcie, kuzynostwo, ciocię i wujka :) Oluś w końcu znów spotkał się ze swoim ukochanym kuzynem , mogli broić do woli ;)Nie obyło się bez prezentów ;)



Tego dnia Polcia skończyła 10 miesięcy <3 Kiedy ten czas tak zleciał ? Nie mam pojęcia ! Duża już z niej panienka :) Co miesięczne podsumowanie :)
 Pola:
- ma 73,5cm,
- waży 9240g,
- ubranka nosi na 74-80cm,
- rozmiar pampersów 3,
- je już nasze jedzonko, tylko inaczej doprawione
- uwielbia mandarynki
- ulubione piosenki to Gumi Miś, włączam je i mam 30 minut dla siebie ;)
- dalej jest bardzo absorbująca i nie lubi bawić się sama
- uwielbia swojego starszego brata, choć on często ma jej dosyć ;)
- wspina się po schodach bez najmniejszego problemu,
- mówi to samo co miesiąc temu, mama, tata, baba, ema, am
- uwielbia rozdawać całuski,
- mała z niej przytulanka,
- pokazuje jaka będzie duża, przybija piątkę, daje cześć i robi "indianina",
- uwielbia wszelkiego rodzaju piłki,
- nauczyła się pić z niekapka firmy Nuk i polubiła pić wodę i herbatki (nareszcie;) )
- dalej uwielbia mleczko mamusi,
- w nocy śpi z nami w łóżku ;)
- ma dwie drzemki za dnia,
- ma 8 ząbków


26.12.13 Drugi dzień Świąt i ostatni w Polsce...

Tego dnia odwiedziliśmy moją ciocię i wujka, miło spędziliśmy czas na pogawędce, dzieci oczywiście dostały prezenty ;) Oluś dostał sanki, które gdy wyszliśmy już do auta ciągnął po chodniku wołając śnieg hehe :)  i tym dniem zakończyliśmy swój pobyt w Polsce, wieczorem jeszcze porozmawialiśmy z teściową i udaliśmy się spać.





27.12.13 Powrót do UK

Droga minęła bezproblemowo, do promu jechaliśmy 13 godzin, byliśmy na wcześniejszym lecz został odwołany i czekaliśmy 4 godziny na następny.... ale na szczęście dojechaliśmy do domu cali i zdrowi, a mąż zdążył do pracy ;)

Ogólnie pobyt w Polsce był super ! Szkoda tylko, że tak szybko minął ;(

Podsumowanie roku!

Jakie był ten rok? Dla nas bardzo dobry ;) Urodziła się nasza wymarzona córeczka, nasz drugi najwspanialszy na świecie skarb, mimo kilku przeziębień na zdrowie nie narzekamy, cieszymy się tym co mamy, były gorsze dni, ale nie ma co za wiele rozpamiętywać, a końcówka roku zadziwiła każdego, te kilka dni, niby nic, a jednak ważne ;) Będąc w Polsce jeszcze bym nie pomyślała, że tak to będzie... a jednak! Rok bardzo udany, tak samo jak dwa ostatnie i oby ten nadchodzący był równie dobry i by dopisywało nam zdrowie ;) 

Dla Was Kochani !
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !

wtorek, 10 grudnia 2013

Trudne początki...

Będąc w drugiej ciąży powiedziałam sobie, że będę chciała karmić piersią do 6 miesiąca życia, że nie poddam się tak łatwo jak przy pierworodnym, gdzie po 2 tyg podałam za namową mojej mamy butelkę z mlekiem modyfikowanym, karmiłam mieszanie do 3 miesiąca życia, po czym mój pokarm zanikł. Przeżyłam to strasznie... wmawiałam sobie, że co ze mnie za matka, że nie dałam rady wykarmić, jeszcze 3 miesiące po zakończeniu karmienia potrafiłam sobie o tym przypominać i uronić łzę z tego powodu... 

Nadszedł sądny dzień, dnia 25 lutego 2013 roku przyszła na świat ma córeczka Pola, urodzona przez cesarskie cięcie, piękna, cudowna, idealna ! Od razu miałyśmy kontakt, nie zostawili mnie bez niej ani na chwilę, po zszyciu pojechałyśmy na salę pooperacyjną, tam trzymałam ją na rękach i zdziwiona, mówiłam do męża, że dziwne iż nie proponują mi przystawienia jej do piersi, że z synkiem od razy zaproponowali ( wtedy też byłam po cc) , więc sama się odezwałam, położna od razu stanęła na nogi mówiąc “ No pewnie, całkowicie zapomniałam”  pomogła mi przystawić małą, nie było najmniejszego problemu, Pola pięknie ssała, ja byłam zadowolona, będąc dwie doby w szpitalu nie było żadnego problemu z laktacją, było cudownie. 

Na następny dzień po wyjściu ze szpitala był czas na pierwszą wizytę położnej, okazało się, że malutka spadła z wagi, no ale to było normalne i nie kazała się tym przejmować, z kilka dni przyszła drugi raz i córeczka ładnie przybrała, w międzyczasie miałam problem z poranionymi brodawkami, mała za łapczywie łapała, nie umiałam w odpowiednim czasie dobrze ją dostawić, na ratunek przyszły mi muszle laktacyjne, o jaką ulgę miałam gdy bielizna mnie nie obcierała, brodawki smarowałam swoim mlekiem i  bardzo szybko się wyleczyły. Polinka ładnie spała po moim mleczku, była radosna, spokojna, wydawało się , że wszystko jest idealnie, właśnie wydawało się... 

Nadszedł czas kolejnej wizyty położnej, mała spadała z wagi, położne przychodziły co 2-3 dni ją ważyć, gdy Pola miała miesiąc ważyła o 200g mniej niż w po porodzie, decyzja położnej “Proszę wstawić się z dzieckiem na oddział do szpitala w dniu dzisiejszym 25.03.13”. Przyjęłam tą wiadomość dość dobrze, bo ona mówiła, że raczej nie zostaniemy w szpitalu... lecz było inaczej. Pojechaliśmy z mężem, czekaliśmy tam 3 godziny, w końcu nas ktoś przyjął i poinformował , że zostajemy na oddziale, nerwy mi puściły,bo nie wiedziałam co jej jest, co ja zrobię ze starszym synkiem, z kim on zostanie... ale opieka dla niego szybko się znalazła, tak więc zostałyśmy w szpitalu, Pola jadła co 1,5-2 godziny po 20-30minut, wg lekarzy bardzo dobrze, wszystko musiałam zapisywać, pytałam czy może lepiej podać mleko modyfikowane, wszyscy w koło, rodzina, znajomi mówili, daj mm, nie męcz się, nie męcz dziecka, myśl o nim, a nie o swoim widzi mi się , że jesteś Matka Polka i będziesz karmić piersią, lecz lekarze odradzali, byłyśmy w szpitalu 3 dni, nie znaleźli przyczyny, wg nich córeczka to okaz zdrowia, mego mleka nie zbadali, ale umówili mnie na spotkanie w poradni laktacyjnej. Za dwa dni wstawiłam się na ważenie córeczki w przychodni... spadła 20g, rozryczałam się, no bo jak to, czemu... zapytałam o mleko modyfikowane, położne powiedziały “podaj” i podałam, podawałam 1-2 butelki dziennie po 150 ml,byłam w poradni laktacyjnej, nauczyłam się lepiej przystawiać małą,  Pola zaczęła przybierać , w końcu! Nareszcie !

 Byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu, lecz nie poddałam się, dalej karmiłam piersią, w maju była to juz tylko jedna butelka dziennie, aż w końcu przez 2 tyg nie podawałam jej mm, nadszedł dzień ważenia , i co? Pola spadła z centyla, także jedna butelka dziennie wróciła do jej memu.

 Minął trzeci miesiąc życia córeczki, czwarty, piąty i gdy miała 5,5 miesiąca zaczęłam rozszerzać dietę, zamiast mleka modyfikowanego pojawił się kleik ryżowy, z butelki, potem marcheweczka, jabłuszka itd. butelka zniknęła z menu, pierś pozostała, no i nadszedł magiczny 6 miesiąc, gdzie będąc w ciąży mówiłam, że tylko do 6 miesiąca będę karmić, ale ja nie miałam zamiaru tego zakańczać, tym bardziej, że butelka stała się bee, Pola pluła kaszką z butelki, chciała jeść łyżeczką.

 Dziś ma 9,5 miesiąca, dalej jest na piersi, z butelki i  niekapków nie pije, jedynie doidy cup się u nas sprawdził i po 8 miesiącu zaczęła z niego pić herbatkę oraz wodę. Przetrwałyśmy ząbkowanie, pierwsze podgryzienia, wszystko zniosłam, teraz już bardzo rzadko zdarza się aby Pola mnie ugryzła, uwielbiamy czas przytulania podczas karmienia, uwielbiam te spojrzenia prosto w oczy i uśmiech jakim mnie podczas karmienia obdarza, gdy skończyła 6 miesiąc powiedziałam, że będę karmić do roczku, lecz roczek za pasem, ale czy ja skończę wtedy karmić piersią? Chyba nie, raczej nie... już teraz słyszę w otoczeniu słowa “Długo jeszcze będziesz ją karmić? Mogłabyś już zakończyć to karmienie. Przez karmienie jesteś bardzo uwiązana. Nie możesz się nawet napić. Zobaczysz ciężko będzie Ci ją odstawić. Zrobiła sobie z cycka smoczek itp. itd.” Ale czy mnie to rusza? Nie! Moje piersi, moje dziecko, moja sprawa ;) Może i będzie ciężko mi ją odstawić, może i nie mogę się napić %, ale odstawie ją kiedy obie będziemy na to gotowe, póki co cycusia Polcia uwielbia, mąż mnie wspiera w mej decyzji i to się liczy.  

Początki nie zawsze są łatwe, ale warto powalczyć :)


wtorek, 3 grudnia 2013

Matka, miłość, dzieci, rodzina

Czy miłość matki do swoich dzieci jest taka sama?   Jest inna!

Czy miłość matki do swych dzieci  jest tak samo mocna?  Tak!

Czy matka wyróżnia swoje dzieci?  Ja staram się nie! Ale wiem, że nie raz matki wyróżniają.

Czy matka kocha za coś ?   Nie! Kocha mimo wszystko.

Czy matka złości się na swe dzieci?  Oczywiście! Lecz trwa to do pierwszego uśmiechu lub spojrzenia a'la kot ze Shreka ;)

Czy matka marzy o chwili wytchnienia, czasie dla siebie? Tak i każdej się to należy! Lecz zazwyczaj w tym wolnym czasie i tak myśli o dzieciach ;)

Czy dzieci zmieniają nasze życie? Tak, o 180stopni, staje się ono wtedy kolorowe, nie ma czasu na nudę , życie się przewartościowuje, zmieniają się priorytety , świat jest piękniejszy !

Mogłabym tak prowadzić ze sobą ten monolog w nieskończoność,ale po co? Wolę napisać- uwielbiam to! Uwielbiam być Matką ! Ciesze się, że spotkałam na mej drodze mężczyznę, z którym stworzyłam wymarzoną rodzinkę, naszą małą, może nie idealną, ale strasznie się kochającą rodzinkę. Czy ja jako Matka jestem idealna? Ojjj nie... do doskonałości mi daleko, co dzień sobię mówię "musisz się bardziej starać! musisz poświęcać im więcej czasu! Staram się, staram jak tylko mogę dać im siebie jak najwięcej, kreuje fajne zabawy, które zazwyczaj szybko się kończą bo Oluś zamiast np. malować, woli "gadać" i zazwyczaj zabawa kończy się tak " Mamo konieć juź? Oć gadać!  Ja jestem Oluś, a Ty? " No i prowadzimy dialogi, nie ważne ,że bohaterem jest auto, pluszak, samolot, zawsze mają na imię Oluś, są duzi i opisują siebie jak wyglądają :P Polcia podczas takiej zabawy zazwyczaj stara się nam zabrać jakąś zabawkę, ulubione to oczywiście auta Olusia, Ona woli Jego zabawki, swoimi się bardzo mało bawi. A wiecie co mnie najbardziej raduje? Ich miłość do siebie ! To jak Oni bardzo się kochają, to jak Oluś biegnie do Polci gdy ta zapłacze, jak mówi do niej "Nie pać Pysiu! Już okej?" Gdy Pola widząc Olusia cała się trzęsie i  uśmiecha się od ucha do ucha, gdy przytulają się do siebie od tak. Oni są dla mnie najważniejsi, moja rodzina, to to co daje mi kopa do tego aby iść na przód, aby budzić się każdego dnia i czuć się spełniona, kochana i potrzebna! Kocham ich całym serduchem !



poniedziałek, 25 listopada 2013

9 miesięcy!



  Dziś 25.11.13, Polunia kończy dziś o 10.13 9 miesięcy! Kiedy ten czas zleciał !? Ja tak nie  chciałam by on tak  szybko mijał :(  ale cóż każdy wiek maluszka jest piękny, teraz z Polci jest już fajna rozumna panienka i robi się z niej mała wymuszaczka , gdy jej się coś zabierze jest mega protest, ma Ona charakterek. Polcia mając 9 miesięcy:

- mówi Mama, Tata, Ema , 

- ma 5 ząbków,- raczkuje na całego,
- stoi trzymając się jedna rączką
,- chodzi przy meblach,
- dalej uwielbia mamine mleczko,
- rozdaje buziaki gdy tylko powie się "Polunia daj buziaczka" <3
,- uwielbia  swego brata,- cały czas się uśmiecha,
- nie lubi pic z butelki i niekapka
,- nie lubi się przebierać,
- śpi z nami w łóżku,
- nie lubi spać za dnia,
- uwielbia bawić się garnkami i drewnianymi łyżkami w kuchni
,- mama jest osoba numer 1, póki się nie pojawi na horyzoncie, kocha wszystkich,
- uwielbia zasypiać  przy piersi lub w ramionach taty
,i pewnie jeszcze o czymś zapomniałam ;) 






środa, 20 listopada 2013

Gorączka, ból gardła, antybiotyk.

W sobotę rano się zaczęło, Oluś obudził się o 06:00 rano z płaczem cały rozpalony... podałam nurofen i poszedł spać dalej, wstaliśmy po 09:00,  a młody miał 40.1 C ! Cały dzień mówił, że mu zimno, więc siedział opatulony kocem , ciepło ubrany i oglądał bajki, temperatura  spadała, po czym po 4 godzinach wzrastała, także tylko leki ją zbijały, w niedzele rano obudził się z temp. 36.6C, ale popołudniu temperatura wróciła, dalej tak samo wysoka, ciągle zastanawialiśmy się z czy posłać Olka do przedszkola, ale nic się z temperaturą nie poprawiło i w poniedziałek poszliśmy do lekarza, okazało się , że  Brzdąca dopadło zapalenie, gardła i lekarka przypisała mu antybiotyk, drugi w jego trzyletnim życiu, za pierwszym razem był chory na to samo. Wróciliśmy do domu i podjęłam próbę podania antybiotyku, to był koszmar! Oluś się wyrywał, szarpał, krzyczał i płakał, a ja na siłę musiałam mu to ochydztwo podać, nic dziwnego , że on tego nie chciał bo w smaku jest okropne :/,  także podaję mu je w napoju, a że Oluś uwielbia pić to jednym duszkiem wypija wszystko :) Dziś trzeci dzień od kiedy Brzdąc przyjmuje antybiotyk i poprawę w zdrowiu od razu widać, od wczoraj nie ma gorączki, czuje się super i łobuzuje jak to ma w zwyczaju ;) Za to Pola teraz na maksa marudna :( Ciągle tylko na rękach, albo przy cycusiu... nic innego nie chce jeść, słoiczki poszły w odstawkę, naszego jedzenia tez nie chce... myślę że dają nam o sobie znać ząbki, gdzyż widzę lekkie zarysowanie dolnej lewej dwójki., oby szybko się przebiła !

 Pozdrawiamy i wszystkim życzymy zdrówka!




piątek, 15 listopada 2013

W rodzeństwie siła!

Gdy byłam młodsza i wyobrażałam sobie moją rodzinę przed oczami miałam zawsze kochającego męża i dwójkę dzieci, starszego synka i młodszą córeczkę, którą ten starszy brat będzie bronił przed złem teraźniejszego świata. Me marzenie się spełniło, zresztą spełniałam chyba wszystkie swoje marzanie z młodzieńczych lat, co najmniej te które mam zapisane w pamiętnikach, me dwie przyjaciółki mogłyby to potwierdzić ;) Ale nie o tym post. Rozczulam się na widok mojej dwójki bawiącej się razem, nad tym jak Oluś wszystko Poli tłumaczy, jak pokazuje jej swój mały 3 letni świat, nie mogę napatrzeć się np. gdy Ona płacze bo coś chce, a nie może tego dosięgnąć i wtedy Olo  obdarza ją uściskiem , mówi "Poluniu nie plać, juś dobdzie, Oliś Ci da" i wtedy podaje jej to co ona chce, pomaga jej kiedy ta się denerwuje gdy nie może wstać, a gdy pacnie na pupcie Brzdąc mówi " Uważaj dzidzia, powolutku". Nie mam pojęcia skąd w tak małym dziecku tyle empatii, tyle miłości, zrozumienia, czułości, jeśli chodzi o relację brat -siostra nie mogłam wymarzyć sobie lepszej dla mych dzieci. Pola nie jest gorsz, gdy tylko się obudzi i Oluś do niej podejdzie pojawia się na jej buźce uśmiech od ucha do ucha, wystarczy , że Młody zrobi jakąś minę, ta zaraz się cała z radości trzęsie, uwielbia go tak jak i On ją, są wspaniali, jedyni , niepowtarzalni wyjątkowi! Dla swojej siostrzyczki Olek jest najlepszym braciszkiem na świecie, czasami ma gorszy dzień, gdy Ona Go irytuje, wtedy zdarzają się małe incydenty, ale nie jest tak źle jak w przypadku zabawy z innymi dziećmi, wtedy Oluś nie jest taki kochany i miły, broni swoich zabawek , nie dzieli się nimi tak jak dzieli się z siostrą, a nawet gdy jest u kogoś wtedy zabawki danego dziecka wg Olka są jego, nie umiemy sobie z tym poradzić, staramy się tłumaczyć, rozmawiać, karać, ale On dalej swoje, taki mały uparciuch z niego, ale to ma po Tacie ;) Miejmy nadzieję, że w końcu zrozumie, że tak nie wolno, póki co ciesze się , że jako brat jest cudowny, modlę się o to aby tak było już zawsze, by Pola była dla niego równie dobra, kłótni nie unikną, to jasne, ale w ten sposób będą się uczyć jak sobie radzić w trudnych sytuacjach, będą umieli osiągnąć swój cel,  dla mnie to, że mam rodzeństwo jest cudowną sprawą, gdy byłam mała myślałam sobie "chciałabym być jedynaczką" , ale to raczej ze względy na to iż czasami ma siostra doprowadzała mnie do szału, lecz z biegiem czasu zbliżyłyśmy się do siebie i teraz jest świetnie ! Uwielbiamy siebie, Ona uwielbia moje dzieci, One uwielbiają ją, a poprzez to , że w dzieciństwie nie raz się kłóciłyśmy mamy co wspominać ;) W RODZEŃSTWIE SIŁA! <3

Kilka ujęć podczas wspólnej zabawy;)









czwartek, 14 listopada 2013

Bąbelki i krzywizny, coś dla Mamy i Brzdąca.

Dziś post o butelce dla mamy i kubeczku dla maluszka ;) 

Zaczynamy od mamy.
Będąc w Polsce przeczytałam gdzieś o butelkach Bobble Filter Bottle, butelkach które podczas picia filtrują wodę z kranu , nie trzeba wydawać pieniędzy na wodę, wystarczy mieć butelkę i napełnić ją wodą z kranu, ot  cała filozofia ;) Dziś przyszła do mnie oto taka butelka:







Szczerze... myślałam, że kupuję oryginalną, ale niestety dopiero gdy przyszła zorientowałam się iż jest to podróbka o tym samym zastosowaniu, z wyglądu i funkcji jest identyczna, tylko ma jedno ale, mianowicie, plastik z zakrętki dziwnie pachnie,  lecz producent zapewnia BPA Free, pojemność to 500ml , pierwszy dzień użytkowania za nami, butelka sprawuje się super, a woda w smaku jak dla mnie jest OK ;) Jak zapewnia producent filtr działa do 300 napełnień, czyli ok 2 miesięcy użytkowania, później można go wymienić. Zobaczymy jak będzie się sprawować później, czy się porysuje, czy będzie wyglądać jak nowa :)

Teraz coś dla maluszka.
Jako, że moja Polcia dalej na piersi ,nie toleruje ona w ogóle butelek, niekapków i innych cudów, do tej pory jej napojem było jedynie moje mleko, do czasu gdy na blogu Polisz mam i dzieciole przeczytałam o Doidy Cup , fajnym krzywym kubeczku, dzięki temu kształtowi widzi się czy dziecko już pije i jest to o wiele wygodniejszy niż zwykły kubeczek.



 Poli trochę zajęło opanowanie go co by po brodzie woda lub herbatka nie leciała, ale z każdym razem pije jej się lepiej, a ja wszystko widzę, Pysia jeszcze sama sobie go nie trzyma, bo wszystko wylądowałoby na podłodze, także póki co uczymy się, myślałam wcześniej , że bez problemu załapie picie z niekapka, ale jej nie podpasował ani jeden z zakupionych, także dziękujemy za ten wynalazek, jesteśmy z niego bardzo zadowolone i nawet Oluś chce go Polci podkradać ;)


Polinka na widok kubeczka od razu się uśmiecha ;)











wtorek, 12 listopada 2013

Sea life Manchaster

Dwa tygodnie temu, byliśmy z Brzdącami w oceanarium ;)  Ależ to była przygoda! Oluś wiedział od kilku dni, że będziemy jechać, przeżywał strasznie. Gdy dojechaliśmy na miejsce, kupiliśmy bilety i na dzień dobry zrobiono nam zdjęcie ;)Zapraszamy do wirtualnej wycieczki po Sea Life Manchaster :)

 Na wstępie była opowieść o żółwiach...


Animatorka opowiadała ciekawe rzeczy m.inn, że o płci żółwia decyduje temperatura w jakiej jest ogrzewane jajo ;) że żółwie po wykluciu muszą same dotrzeć do oceanu i wtedy są już bezpieczne, wszystko było wyświetlane na piasku przez projektor, a z ust Olusia było ciągle słychać "Mamusiu zówie !" "Tatusiu patrz!" Po całym "przedstawieniu" otworzyły się przed nami drzwi do oceanarium :) Pierwsza atrakcja to możliwość wejścia tak jakby głową do akwarium gdzie pływały śmieszne rybki i wąż wodny...





 Na początku Oluś bał się tam wejść, ale jakoś udało się nam go namówić i wtedy zachwytom nie było końca, frajdę miał nie tylko Oluś, ale  Pola i my rodzice również ;) Następnie na naszej drodze znalazło się duże akwarium z meduzami, było ich tam dziesiątki, a najlepszą atrakcją była możliwość zmiany podświetlenia, Oluś biegał i zmieniał kolory i co chwilę pytał "Co to jest?" ,  zabawa na 102 !




Gdy meduzy się znudziły, zrobiliśmy pieczątkę meduzy w książeczce, którą dostaliśmy na wejściu i udaliśmy się dalej. Rybek było pełno, Oluś tylko patrzył to tu, to tam,  podziwiał to podwodne życie, gdy naszym oczą ukazało się kolejne fascynujące akwarium !



Zaciekawienie na buźce Poli powala ! :) Baczna z niej obserwatorka, spodobały jej się te kolorowe rybki i podwodne kwiatki, co okazywała machając ciągle rączkami i nóżkami  :)  Jej mała główka tylko się obracała na prawo i lewo, nie za bardzo rozumiejąc co to tak w "powietrzu" lata :) Szliśmy dalej,  Oluś krzyczał "Jiby, ibki, oooo jekin! Mamo! Mamo! Jekin duuuuziii" no i tak, moje dziecko zobaczyło rekina, mega fascynacja i uśmiech od ucha do ucha, no bo rodzice nie kłamali mówiąc iż go zobaczy ...







Po rekinach był mały postój (nie dla Olusia) na karmieni Polci, Młody w tym czasie biegał po figloraju, skakał w kulki, wspinał się na wierze, energia go nie opuszczała, ale jedno słowo Oleńku idziemy dalej i już się ubierał :)  Następnie czekały na nas takie atrakcje jak:

 tunel wodny w którym pływał wielki żółw!





Zółwi pokój, w którym było ich pełno  :)




Już wiecie skąd się wzięła Pola, wykluła się z jajka ;)


Mega wielkie akwarium z rekinami i żółwiem



koniki morskie




można było pogłaskać kraby


było też super akwarium z rybkami i płaszczkami






No i to by było na tyle ;)


Na końcu wycieczki można wykupić swoje zdjęcia, które robiono nam na początku



Wychodzi się przez sklep z pamiątkami, więc Oluś musiał wyprosić o jakąś  ;)  dostał tam też odznakę, za to że zebrał wszystkie pieczątki :)




Dzień minął nam wspaniale, uwielbiamy takie rodzinne wypady ;) A uśmiechy na buźkach Brzdąców tylko potwierdzają to , że było super ;) Oluś do dziś wspomina oceanarium i mówi , że chce tam jechać jeszcze raz ;)