poniedziałek, 10 listopada 2014

Zwierzaki i dzieciaki .

Jaki jest Wasz stosunek do dzieci i zwierząt? Czy dzieci powinny wychowywać się razem ze zwierzakami? Czy według Was nie?

Ja jak sięgam pamięcią od zawsze miałam jakiegoś zwierzaka, myszki, chomiki, króliki, koty, te zwierzaki przewijały się przez nasz dom, byłam miłośniczką zwierząt i najchętniej miałabym w domu cały zoologiczny.

Kiedy  na świecie pojawił się Oluś i zaczął być bardziej kontaktowy, stwierdziłam, że trzeba kupić do domu kota, co by Oluś uczył się empatii i miał kontakt ze zwierzętami, tym oto sposobem pojawiła się u nas Kiki, nasza rozbrykana kotka, której wszędzie było pełno. Oluś uwielbiał się z nią bawić, Ona gdy miała dosyć uciekała, ostatecznością były pazury, miała anielską cierpliwość, do rozbrykanego 14 miesięczniaka, który sprawdzał co się stanie gdy pociągnie za ogon, sierść, kilka razy mu pokazała czym to może grozić, gdy pojawiła się Pola, Kiki urodziła swoje pierwsze kociaki 2 tyg po tym jak ja urodziłam Polę, w domu było mega zamieszanie, Oluś był jeszcze mały chciał je nosić, bawić się z nimi, powiedzieliśmy mu o kotkach jak miały ok 2 tyg, wcześniej i Kiki je dobrze chowała, z tego miotu zostawiliśmy sobie kocurka, Elmo i tak sobie żyły te nasze dzieci i koty w większej lub mniejszej zgodzie... lecz niestety,  Elmo stawał się coraz bardziej dziki, znikał z domu na kilka dni, wracał by sie najeść, ogrzać i ruszał dalej, Kiki lubiła dom, lubiła się łasić, była fajną kicią, ale kilka tygodni temu ktoś nam ją potrącił... odeszła do kociego nieba... Dzieci na szczęście nie odczuły jej braku, pytały kilka razy to tata odpowiadał , że udała się w krainę udanych łowów, gdzie pewnie będzie jej bardzo dobrze, nie było powiedziane, że nie żyje, nie umiałam tego powiedzieć, byłam tchórzem.

M powiedział, że kategorycznie żadnych zwierząt w domu, jednak ja wiedziałam, że to tylko chwila, dlatego iż wcześniej wspominał coś o chomiku, lecz ja byłam mu przeciwna i miałam dobry argument, jest kot, lecz teraz nie miałam argumentów przeciw, a to że chomiki gryzą do M nie docierało i tym odo sposobem od 3 dni mamy chomika.

Dzieci jak tylko go zobaczyły , ucieszyły się bardzo,w ogóle się nie bały, chciały go na ręce, dawały buziaki,  a ja z dala od tego wszystkiego, jeden chomik z dzieciństwa mocno utkwił mi w pamięci, gryzł do krwi, która lała się ciurkiem, ten wydaje się łagodny, choć raz ugryzł już Brzdąca bo chciał pogłaskać Betsy (Betsi), a wcześniej jadł chrupki i ona je poczuła na palcach i krew się polała, ja już chciałam ją oddawać... ale dałam jej szanse i jest ok, dzieci się z nią bawią, cieszą się gdy biega w kółku, gdy je, gdy się myje, a ja przyglądam się temu z boku i ciesze się ich szczęściem z drugiej strony bojąc się by ich nie ugryzła.


A Wy jakie mieliście zwierzaki w dzieciństwie, a jakie macie obecnie?










1 komentarz: