czwartek, 16 października 2014

Świat dzieci bezstresowo wychowanych.

Jestem ciekawa jak za kilka, kilkanaście lat będzie wyglądać ten świat, gdy dorosną dzieci wychowywane w duchu bezstresowego wychowania, co wtedy mądrzy naukowcy będą mówić i pisać, czy dalej będą uważać , że kary to zło, że zabieranie przywilejów również? Przeraża mnie to w jakim świecie teraz żyjemy, rodzicom niczego nie wolno, nie  mogą krzyknąć, zamknąć w pokoju.

Mam kłopoty z Olkiem, miałam z nim kłopot od zawsze, od kiedy skończył jakieś 15 miesięcy, od tego czasu co kilka dni toczymy wojny, na polu bitwy ja i On, czasami Tata, wojny o oglądanie bajek, o słodycze, o bicie innych.Mam z nim problem, a może mam problem  ze sobą ? No nie wiem... Jednak po tych kilku latach wychowywania go nie daje rady, różne metody, prośby, groźby, kary itd przestają działać. Gdy kilka dni temu tłumaczyłam mu, że nie wolno bić , nie wolno wyrywać zabawek, że rozmową trzeba załatwiać konflikty,a on za chwilę robi to samo,przedszkolanka się skarży, mówi , że uderzył dziewczynkę i ona ma siniaka na brzuszku, to opadam z sił. Zaczynam wątpić w siebie i swoją rodzicielską moc. Dając mu karę od razu słyszę "Nie lubię mamy", gdy wspiera mnie mąż dodaje jeszcze " nie lubię taty" , gdy zabieram mu zabawkę, którą On zabrał chwilę temu Polci tłumacząc, że nie wolno tak robić bo ona bawiła się pierwsza i że musi poczekać na swoją kolej słyszę "nie lubię Poli" i tak co kilka dni.

Staram się z całych sił, tłumacze , rozmawiam, on wtedy siedzi patrzy na mnie tymi swoimi pięknymi oczkami przytakując, mówiąc , że rozumie, a gdy tylko zejdzie z kolan, mija kilkanaście minut i jest powtórka z rozrywki... czemu dzieci na świecie nie pojawiają się z instrukcją obsługi? Czy ja jestem za mało konsekwentna? Nie sądzę, bo jak coś powiem tak jest, Olek nie żyje w świecie nakazów i zakazów, często daję mu wybór, a może to źle? Może ja powinnam o wszystkim decydować? Ale czy to nie buduje jego poczucia wartości, że on może o czymś sam zdecydować? Bo wydaje mi się, że powinno, powinno się dla niego liczyć to , że mama i tata liczą się z jego zdaniem. Ja już nie wiem jak mam na niego wpłynąć, miesiąc temu działało na niego coś innego, teraz znów trzeba szukać złotego środka i tak zapewne do 18nastki. Być rodzicem to nie łatwa sprawa... Ale kto da radę jak nie ja.

Musiałam się wygadać...

3 komentarze:

  1. Taki los mamy:) Tłumaczyć i pokazywać sobą, że da się inaczej niż krzykiem i agresją:) W końcu dzieci na obecnym etapie to właśnie w nas widzą wzorzec zachowań:)
    Ściskam kciuki za postępy w rozmowach:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm tak sobie czytam co napisałaś, myślałam, że Olek sie zmienił teraz gdy ma siostrę jest bardziej opiekuńczy nie raz czytałam to u Ciebie na profilu, myślę, że nie ma co zrzucać winy na samą siebie, nigdy do końca nie wiemy co tak naprawdę kieruje zachowaniem dziecka, może jego tłumione uczucia których nie okazuje na co dzień po prostu wybuchają ... Przechodzi z całą pewnością bunt ale także sprawdza na ile u Was jako rodzicach może sobie pozwolić. Poza tym takie kłótnie pomiędzy rodzeństwem są jak najbardziej normalne i nieuniknione, sama pamiętam po sobie jak nie raz nie dogadywałam się z bratem i teraz patrząc np na moich chłopców widzę, że to zwyczajna rywalizacja :) Może gdybyś wygospodarowała trochę czasu tylko dla Was bez Polci , pokazała mu jak ważny jest dla Ciebie i to samo jak ważny jest dla Twojego męża, ( choć wiem, że pewnie to robisz) poczuł by, że nie musi już z wami walczyć i reagować w ten sposób. Emilko musisz próbować, tłumaczyć, rozmawiać i co ważne nie krzyczeć na Niego nie karać bez przerwy, nie jestem ekspertem w dziedzinie wychowywania, sama popełniam błędy ale uczę się z dnia na dzień jak żyć z moimi brzdącami, myślę, że Ty też obierzesz właściwy kurs i będziecie się cieszyć ze spokojnych dni :)

    OdpowiedzUsuń