Oluś na wczorajszym spacerze szalał ile miał sił. Po drodze spotkaliśmy 3 wielkie kałuże, przy pierwszej Oluś ładnie kucnął nad jej brzegiem i podziwiał "wodne pająki", ratował konika polnego co by się biedny nie utopił, mój bohater <3 Następnie ruszyliśmy w drogę, ja szłam powoli prowadząc wózek z Polą, a Olek biegł jak zwykle kawał drogi przed nami nagle patrzy , że przed nim kałuża, ale niestety nie udało mu sie wyhamować i wbiegł w nią w bucikach :) Troszkę pochlapał i stwierdził iż idzie szukać patyka i będzie łowić ryby - No co nie wiecie, że w kałużach ryby pływają? :) szukając odpowiedniego patyka, bo przecież nie może być byle jaki, natknęliśmy się na największą kałużę, w takiej na pewno pływają ryby, Oluś moczył kija, ale niestety niczego nie złapał... za to zmoczył się po pas ! Skokom i biegom przez kałuże nie było końca, Pola obserwowała braciszka siedząc w wózku, od czasu do czasu się uśmiechając :) Wracając do domu minęliśmy małego chłopca, który też miał ochotę poskakać po kałużach, ale niestety jego mama mu na to nie pozwoliła... a wręcz kategorycznie zabroniła... rozumiem można zabraniać, bo sama to robię gdy jesteśmy w mieście i idziemy pozałatwiać jakieś sprawy, ale zabraniać idąc na spacer do lasu? Ja tam wtedy Olusiowi pozwalam na wszystko, skacze,biega, rzuca szyszkami, turla sie po piaszczystych dróżkach i tak jak wczoraj wygłupia się w kałużach, radość w jego oczach bezcenna! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz