niedziela, 29 czerwca 2014
Do kogo podobni?
Niestety takie porównania będą się za dziećmi ciągnęły całe życie, ja nie powiem, tez oceniam maluchy, ale raz powiem co myślę i nie ciągnę tematu, nie sprzeczam się z innymi, którzy na siłę chcą przekonać mnie do swojej racji, a są i takie osoby co uwielbiają się targować, wyszukiwać swoich genów w każdym geście, ruchu, czy czynności, jak by nie było każdy ciągnie w swoją stronę... Ostatnimi czasy już nie komentuje tego co ktoś mówi o Brzdącach, dla mnie i męża Oluś jest podobny do taty, choć i wiadomo ze mnie coś ma, a Pola póki co idzie bardziej we mnie, a jak będzie za kilka lat? Zobaczymy :) Jedno jest pewnie, gdyby nie mama i tata, dziecko by tak nie wyglądało, oboje rodziców przyczyniło się do wyglądu, a że któreś geny wygrały nad innymi no cóż, samo życie, bywa! Nosisz malucha pod sercem 9 miesięcy, a On się rodzi i do taty podobny, cóż życie!
Nie ważne do kogo Maluch podobny, ważne , że jest zdrowy, kochany i szczęśliwy ;)
A jak Wy reagujecie na takie porównania Waszych dzieci?
Kilka zdjęć z wizyty nad Jeziorem Sławskim, gdy M był jeszcze z nami. Wczoraj wrócił do UK, zobaczymy się 16.08 ;)
piątek, 27 czerwca 2014
Mleczna droga...

piątek, 20 czerwca 2014
Rodzina...
Dla mnie jest ona bardzo ważna. Dobry kontakt z bliskimi to podstawa!
Będąc w Polsce widzę jak Brzdace są szczęśliwi mając obok siebie prababcie, pradziadka, babcię, ciocie, wujków, kuzynostwo... Z każdej strony słyszą pochwały, słowa zachwytu, podziwu, okazywania miłości i słów Kocham Cię też nie brakuje. Ciesze się, że mimo 1600 dzielących nas kilometrów mają tak wspaniały kontakt z rodzinką z Polski i że wychowują się w rodzinie pełnej miłości i radości, że nie są przez nikogo odtracani. W rodzinie siła, to ona od najmłodszych lat buduje poczucie własnej wartości, kształtuje młodego człowieka, uczy co jest dobre, a co złe, pokazuje różnice, stara prowadzić tych małych ludzi dobrą drogą i chronić od zła oraz pomóc podnieść się po upadku. Rodzina jest ważna, zarówno ta bliższa jak i dalsza.
Uwielbiam wyjazdy do rodzinnego kraju, uwielbiam odwiedzać stare kąty, wspominać czas gdy sama byłam dzieckiem, moje dzieciństwo było cudowne, chce takiego samego dla mych Brzdąców i moja (nasza) w tym głowa aby o to dbać. Dzięki mym bliskim jestem kim jestem i dziękuję im za to, że są zawsze gdy mi ich potrzeba. Na co dzień dzielą nas kilometry, ale łączy internet, dobrze iż on istnieje ;)
wtorek, 17 czerwca 2014
Witaj Polsko!
Od piątku jesteśmy w Polsce, dlatego nas tu mało :)
Podróż samolotem odbyła się bez większych kłopotów, Olus zafascynowany, Pola nie mogła na patrzeć się na chmurki.
Weekend spędzony bardzo aktywnie, były dni naszego miasta, występy gwiazd, w piątek mama i tata bawili się bez Brzdacow, zostały one z babcia, a my mieliśmy pierwsze samotne wyjście od pół roku.
W sobotę był dzień dzieci, były na wielu atrakcjach, mieli malowane buzie i byli przeszczesliwi, ale po 21.00 wróciliśmy do domu bo już mieli dosyć.
Niedziela była spokojna, odwiedziliśmy nasz ukochany Park Krasnala, Brzdace szalały z kuzynostwem. O godz. 22.00 odbył się koncert Natalii Kukulskiej, Pola się obudziła i pięknie tańcowala, a Olus poszedł z tata pod scenę i zasnął na barana ;) później odbył się pokaz fajerwerków i nawet one go nie znudziły, za to Pola była nimi zafascynowan!
Wczoraj zakupilismy nowy wózek dla Poli :) kiedyś wystawie o nim opinię. Po 13.00 przyjechalismy nad jezioro do mojej Babci i Dziadka, gdzie jest tez moja mama. Pierwsza kąpiel w jeziorku przez Olusia zaliczona ;)
Jest cudnie! Uśmiech nie schodzi z buziek Brzdacow.
niedziela, 8 czerwca 2014
Rok temu...
niedziela, 1 czerwca 2014
Mamo, mamo! Ja chcę jechać czerwonym autobusem!
21.05.14 o godzinie 5:05 wyruszyliśmy naszą 9 osobową paczką autobusem do Londynu! Lekka ekscytacja, dzieci rozbudzone, jedne chcą jeść, drugie pić itp. Jedziemy sobie spokojnie,po godzinie dopadło wszystkie dzieci zmęczenie, Pola spała przy cycusiu, Oluś spał obok taty... Dwie godziny, trzy godziny, pobudka "Mamo chcę jeść, Mamo chcę pić! Chcę do mamy! Chcę do taty!" Zamiana miejsc w autobusie tak by wszyscy byli szczęśliwi i jedziemy dalej, cztery godziny, mega korek, stoimy, pięć godzin lekkie znudzenie.. "Olusiu ponazywamy autka? Tak Mamo! Ok. To Audi, BMW, Ford, Volkswagen... Mamuś a tam po drugiej stronie? Ojj za szybko jadą, nie widzę" i tak nam minęło z 30 minut, po czym Brzdąc wrócił do Taty, Pola do mnie i oboje zasnęli. Po sześciu godzinach nareszcie jesteśmy!
Pola jak spała w autobusie, tak spała w wózku... Wyruszamy na podbój Londynu!
Pierwsze kroki robimy w stronę informacji, trzeba znaleźć metro, tak będzie najwygodniej i najszybciej. Miły pan powiedział jak dojść i udało się , dotarliśmy ;)
Bilety kupione, mapka Londynu i metra przed nami, ruszamy! Kierunek South Kensington i Muzeum Historii Naturalnej ;) No i pierwsze trudności.. yyy bramka się nie otwiera, mój i M bilety nie działają... ale po czasie jakoś weszliśmy , następnie szukaliśmy windy, no bo wózki i co? I windy brak ! No to znieśliśmy Polcię... nadjechało metro, wsiadamy, odliczamy stacje i jesteśmy! Co robimy? Szukamy windy i co? Nie ma! No to wnosimy wózek do góry. Wyszliśmy na zewnątrz i jest muzeum!
Na początku się zgubiłam! Haha, wszyscy pojechali schodami, a ja szukałam windy ;) (ahh ta winda ) wsiadałam chyba do 3 i w końcu się udało! Znalazłam rodzinkę i zwiedzaliśmy. Oluś był średnio zafascynowany, ale Matka wzięła go w swoje ręce i zaczęłam opowiadanie , widać było fascynację na jego buźce, słyszałam pytania i okrzyki radości gdy wiedział co to za zwierzę ukazało się jego oczom ;)
Weszliśmy na główną halę i naszym oczom ukazał wielki szkielet dinozaura, Oluś był zafascynowany! Polcia się obudziła i zaczęła zwiedzanie :)
Spod Pałacu przeszliśmy się spacerkiem poszukując obiecanego dzieciom MC'Donald'a :D Tam zjedliśmy i ruszyliśmy dalej. Dzieci chciały bardzo przejechać się czerwonym autobusem, to spełniliśmy ich marzenie i pojechaliśmy nim pod Big Ben'a. Oluś wsiadł do autobusu z ciocią, wujkiem i kuzynostwem, a ja, M i Pola czekaliśmy na następny autobus, gdyż w tamtym nie było już miejsca na wózek.
Wycieczka była wspaniała, wymęczeni , ale szczęśliwi, po pewnym incydencie na dworcu St Pancras o 22.00 wyruszyliśmy w stronę domu :) W Bradford byliśmy o 03.00. Wspomnienia zostaną na zawsze, w razie gdyby ktoś czegoś nie pamiętał, jest pełno zdjęć z tego wyjazdu, była to nasza pierwsza , ale nie ostatnia wycieczka do Londynu!
Z okazji dnia Dziecka, tym mniejszym jak i tym większym dzieciom wszystkiego najlepszego, dużo zdrówka, spełnienia marzeń i uśmiechu na co dzień, by każdy dzień był pięknym , niezapomnianym przeżyciem , pełnym miłości i radości!